Choć bardzo chciałam mieć maszynę i spróbować na niej szyć to chyba nie bardzo mam takie predyspozycje... moja maszyna wystała się wystała - aż postanowiłam uszyć sobie coś najprostszego co można - poduszkę ...
wyszła krzywa jak nie wiem haha i do drugiej się zebrać nie mogę :P
Mam kryzys blogowy - nie chce mi się go prowadzić... ale chyba każdego coś takiego dopada ... ?
buźki
p.s. dziś u nas odpust a leje od rana jak nie wiem grrrrrr E. nie pocieszona chyba jedziemy na basen bo co tu robić!?!
Dla mnie maszyna to wciąż nieokiełznany twór, a Twoja poduszka źle nie wygląda (przynajmniej na zdjęciu). Trzymaj się i tylko nie likwiduj bloga :)
OdpowiedzUsuńnie wygląda źle z daleka ale z bliska masakra haha :D
UsuńHehehe ;) Martuś, ja też niestety z maszyną się chyba nie zaprzyjaźnię, bo się jej po prostu boję ;) A kryzys blogowy też mam choć prowadzę go o wiele krócej od Ciebie! Buziole!!!
OdpowiedzUsuńa ja myślałam że Ty szyjesz na maszynie !!! :D
Usuń:*
Fajny wpis :) do szycia zawsze można wrócić, może się przełamiesz :-) ale za to co wyprawiasz z szydełkiem to należy Ci się conajmniej nobel , ja jestem Twoją zwolenniczką :))) Będzie dobrze ...dużo słoneczka ślę;)))
OdpowiedzUsuńhihi szydło jakoś mnie wciągało od razu a maszyna tylko patrzy na mnie z kąta i patrzy ;):D
UsuńJak na pierwszy raz to uważam, że poduszka wyszła Ci super:) Trening czyni mistrza więc może warto zebrać się do drugiej ?:))) A kryzys blogowy...mam nadzieje, że Ci szybko minie:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńKochana nie możesz się poddawać po pierwszym razie!
OdpowiedzUsuńA co do kryzysu... to chyba każdy ma wcześniej czy później taki czas.. ale on mija..
:* trzymam kciuki, żeby szybko przeminął!
BUZIAKI :*
Moja maszyna do szycia jest na razie cichym członkiem rodziny ;) Cały czas grzecznie czeka aż ją polubię ;) Twoja poduszka jak na pierwszy raz jest całkiem niezła, więc nie marudź tylko ćwicz bo praktyka czyni mistrza :) A co do bloga też tak miałam, ale zrobiłam troszkę przerwy i tęsknota zwyciężyła. Zrób sobie wakacje :)
OdpowiedzUsuńpodobno człowiek wszystkiego może się nauczyć jeśli chce ... :D
UsuńJa też mam mega kryzys blogowy :( ale jeszcze jakoś ciągne to bo może minie?
OdpowiedzUsuńPoćwiczysz szycie i zobaczysz że za jakiś czas ci wyjdzie :D Pozdrawiam serdecznie Martuś
oj dużo muszę poćwiczyć dużo :-)))
UsuńKryzys blogowy i mnie trzyma juz dlugo ,nie mam jakos serca do pisania postow i chociaz byloby o czym,to nie chce mi sie,..................ojej ,co chcesz o tej poduszki ,krzywa ,gdzie ona jest krzywa,jest fikusna ,falbaniasta i taka twoja, pierwsza uszyta:P**
OdpowiedzUsuńKryzys blogowy dopada każdego, czasem dobrze jest wziąć przerwe, tzw. urlop blogowy, który każdemu się należy. Jak na pierwszą poduszkę, to dobrze Ci wyszło, tym bardziej ze zaszalałaś z falbankami :)) Nie poddawaj się!
OdpowiedzUsuńA ja właśnie po cichu zaczynam marzyć o maszynie :)
OdpowiedzUsuńpożyć może od mamy i zobacz czy tak mnie nie będzie Cię "parzyć" :-)
Usuńdaj spokój- wiosna za oknem, ptaszki ćwirolą w lesie bez opamiętania więc póki co zostaw maszynę w kącie- to naprawdę nie jest wyczyn tylko lepiej, żeby toś Ci pokazał coś mądrego- jak nic powinnaś cisnąć na spotkanie w maju, bo tam będzie o szyciu. Ja pr4awdopodobnie będę w tym czasie na wczasach, ale znowu mi szkoda, że nie spotkam się z całym towarzystwem. Głowa do góry- kto Ci powiedział, że codziennie musisz coś pisać?:)
OdpowiedzUsuńNawet nie myśl o zamknięciu bloga..jak musisz odpocząć odpocznij....a poducha?taka to raczej najprostsza nie jest....wiem co mówię...te fabanki...super sobie poradziłaś:)
OdpowiedzUsuńszkoda Halinka że Ty po sąsiedzku nie mieszkasz bo bym na naukę chodziła do Ciebie :-)
UsuńPoducha mnie się podoba. Widziałam gdzieś też takie zasłonki :)
OdpowiedzUsuńA blogować też mi się nie bardzo chce - to normalne jak się codziennie post wstawia :)
Pozdrawiam :)
Poducha wyszła fajnie a co do kryzysu blogowego to też tak mam. Blogowanie ma nam sprawiać przyjemność a nie byś przykrym obowiązkiem więc nie ma co blogować na siłę. Z czasem wena wróci. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA mnie sie podoba:) A co do blogowania to też to mam...
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle, a ćwiczenie czyni mistrza. Z następnej poduszki będziesz bardziej zadowolona. :)
OdpowiedzUsuńNiech ten kryzys szybko minie - każdego czasem dopada :)
OdpowiedzUsuńpierwsze koty za płoty ;)
OdpowiedzUsuńJutro znów zaświeci słońce, czego Wam życzę!
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńJak na pierwszy raz poszewka wyszła całkiem, całkiem... Fajnie, że usiłujesz szyć, ja nawet się nie zabieram :( Igła to mój wróg!
OdpowiedzUsuńGłowa do góry (kryzysem się nie przejmuj-minie)
Pozdrawiam-D.
Kryzys blogowy na pewno minie, a poduszka wyszła niezła. Czasami każdy musi zrobić sobie przerwę. Do zobaczenia na blogu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPoczątki bywają trudne, a Ty porwałaś się na wcale nie łatwą rzecz - falbany :) Trzymam kciuki żeby jednak się przyjaźń z tej znajomości wykluła :)
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę :)
mi się podoba poducha!
OdpowiedzUsuńjak ja bym chciała maszynę :) tez nie mam talentu, też szyję krzywo jak pijany zając, ale marzę oj marzę :)
OdpowiedzUsuńKochana, przedmioty są złośliwe, a Ty musisz prowadzić bloga i już! Ja przejdzie kryzys to wracasz do nas szybciutko :)
OdpowiedzUsuńTaki kryzys i mnie czasem dopada - ale przechodzi ;) Poduszka wcale nie krzywa - po prostu taka ma być i już.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
bo też niełatwe zadanie przed sobą postawiłas- taka falbaniasta poszewka to nie byle co....odpoczni, przeczekaj ( awersje do bloga też) i zacznij jeszcze raz - nie wierzę, ze się poddasz ;-P
OdpowiedzUsuńMartus kazdy taki czas ma ,ze od bloga musi po prostu odpoczac. Poduszka wyszla Ci fajnie :) Nie wybralas sobie latwego szyjatka ,nastepne prace wyjda Ci lepiej sama sie o tym przekonasz :):) Trzymaj sie Martus !!! :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńTrzeba było uszyć prostą, zszyć tylko brzegi:) Taka w falbany to ciężkie wyzwanie! Nie martw się, pierwsze koty za płoty:) Następnym razem wyjdzie super:) Odpocznij :)
OdpowiedzUsuńU mnie też nie ma przyjaźni z maszyną choć starałam się ....
OdpowiedzUsuńbywa, że maszyna odmawia współpracy nie rezygnuj w końcu ujarzmisz potwora ;) Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńZ maszyną trzeba się zaprzyjaźnić :) Ściereczki z Ikea chyba nie są odpowiednim materiałem dla początkujących :) Kup w second handzie jakąś bawełnianą poszewkę do próbnego szycia :)
OdpowiedzUsuńno właśnie się zorientowałam, że te ściereczki to nie bardzo się dają szyć haha
UsuńJa też miałam zamiar zabrać się za szycie, ale jeszcze się nie sprawdziłam, sama jestem ciekawa jakby mi szło...? Wbrew pozorom to wcale nie takie superłatwe, ale nie rezygnuj, ćwicz i próbuj, uda się z czasem na pewno bo przecież - trening czyni mistrza! ;-)) Nie rezygnuj też z bloga, może chwilowa przerwa, żeby zatęsknić i wrócić z podwojoną chęcią? ;-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, miłego dnia!
Nie przejmuj się M :) Każdy ma kryzys blogowy. Ja już miałam dwa:( A poduszka ....no cóż...pierwsze koty za płoty. Szycie polega na tym, że wszystko musi być wymierzone co do milimetra. Następna podusia będzie prościuteńka:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno własnie co do milimetra a ja taka roztrzepana to gdzie tam do milimetrów zszyje hehe
UsuńDobra, dobra. Na szydełkowe początki też narzekałaś. Ćwiczenia czynią mistrza :-)
OdpowiedzUsuńKryzys, myślę, że to normalne.
wiesz ale szydełko jakby mnie porwało od razu a maszyna jakby bodła haha :D
Usuńjak znam życie to Ty na pewno się wyćwiczysz i osiągniesz mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńona jakby mnie bodła hahaha
Usuńnie warto rezygnować od razu ;)
OdpowiedzUsuńps.zapraszam do odwiedzenia Dekuferka na FB https://www.facebook.com/dekuferek :)
Świetna poducha! Gratuluję debiutu szyciowego!:)
OdpowiedzUsuńEj nie poddawaj się! Takie falbany na poduszce to wcale nie taka prosta sprawa, ćwicz najpierw ściegi, ucz się szyć po linii i spokojnie się nauczysz :) Mnie ten kryzys bogowy ostatnio coś za często dopada :(
OdpowiedzUsuń